Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   164   —

Łatwo pojąć, że ten alegoryczny portret królewski był nieźle wybranym wstępem.
Dlatego nie chybił celu, wywierając wpływ tak na obecnych, którzy z obowiązku i przyjemności obsypali go oklaskami, jak równie na króla, który lubił pochwały, byle zręczne, a nie gniewał się, kiedy nawet były przesadzone.
Saint-Agnan opowiadał dalej:
— Jest to pasterz — mówił Saint-Agnan przy odgłosie pochlebnego szmeru, — którego dowcip jest zarówno przenikliwy, jak serce czyste, umie on prawić grzeczności z nieporównanym wdziękiem i umie kochać z delikatnością, która obiecuje ukochanym przez niego najszczęśliwszy los. Nigdy z jego strony zapomnienia, nigdy obrazy. Ktokolwiek widział, lub słyszał Tyrysa, kochać go musi; ktokolwiek kocha go i jest nawzajem kochany, znalazł szczęście zupełne.
Księżna zachęciła mówcę do dalszego opowiadania.
— Tyrys — ciągnął dalej hrabia — miał wiernego towarzysza, albo raczej przywiązanego służącego, nazwiskiem Amyntas.
— Tylko, panie hrabio de Saint-Agnan, proszę cię, nie poświęcaj biednego Amyntasa, tego nigdy bym ci nie przebaczyła!
— Wasza książęca mość, Amyntas jest daleko niższego stanu, aniżeli Tyrsys, aby jego przymioty mogły być porównywane z zaletami tamtego. Są pewni przyjaciele, którzy, jak słudzy w starożytności, żywcem u stóp panów zakopywać się kazali. U stóp Tyrsysa jest miejsce dla Amyntasa; innego on nie żąda, a jeżeli sławny bohater...
— Sławny pasterz, chcesz pan zapewne powiedzieć — odezwała się księżna, przerywając panu de Saint-Agnan.
— Wasza książęca mość ma słuszność, omyliłem się — odrzekł dworzanin — jeżeli pasterz Tyrsys raczy niekiedy przywołać Amyntasa, swojego przyjaciela, i otworzyć przed nim swoje serce, jest to nieograniczona łaska, którą Amyntas uważa za nadmiar szczęścia.
— To wszystko — przerwała księżna — usposabia do rozwiązania powieści, ale nie daje nam obrazu Amyntasa. Hrabio,