Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T3.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   158   —

— A!... przypominam sobie. Do licha!... to ładny chłopiec!...
— Wiedziałem dobrze, że Wasza Książęca Mość zauważył go.
— Tak, tak. Widzisz, mój hrabio, nie chcę, abyśmy ja lub moja żona mieli ludzi szpetnych przed oczyma. Moja żona powinna mieć piękne panny honorowe, a ja przystojnych dworzan. Tym sposobem, widzisz, mój Guiche, jeżeli Bóg da nam dzieci, to będziemy mieli przed oczyma piękne wzory.
— Rzecz ślicznie wyrozumowana, mości książę — odezwał się Manicamp, potwierdzając zdanie księcia oczami i głosem.
Co do hrabiego de Guiche, temu zapewne rozumowanie to nie tak się bardzo podobało.
Manicamp poszedł zawiadomić Malicorna o szczęśliwej nowinie. Guiche niby niechętnie pośpieszył przywdziać strój dworski. Książę, śmiejąc się, śpiewając i przeglądając w zwierciadle, doczekał godziny obiadowej w tem szczęśliwem usposobieniu, które stwierdza przysłowie: „Szczęśliwy, jak książę“.