Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   92   —

Na marsowej twarzy oficera widać było taką stanowczość, iż Ludwik XIV nie miał potrzeby nakazywać mu, aby mówił dalej. Król spoglądał nań tylko z wyrazem zaciekawienia i podziwu.
— Najjaśniejszy Panie!.. Oto trzydzieści pięć lat, jak to już mówiłem, dobiega od czasu, gdy wstąpiłem do służby królewskiej. Mało ludzi zużyło w służbie tej tyle szpad co ja... a dobre to były szpady, Najjaśniejszy Panie. Byłem dzieckiem... nic za mną jeszcze nie przemawiało, prócz odwagi a ojciec Waszej Królewskiej Mości odgadł we mnie mężczyznę. Byłem mężczyzną, Najjaśniejszy Panie, gdy kardynał de Richelieu, który znał się nad tem, odgadł we mnie nieprzyjaciela. Historja tej nieprzyjaźni, to historja lwa i mrówki... Można o niej dowiedzieć się, Najjaśniejszy Panie, z archiwów tajemnych rodziny królewskiej; jest ona tam zapisana od pierwszej chwili do ostatniej. Przez lat pięć byłym bezustannie bohaterem dnia... tak mi przynajmniej mówiły osoby znakomite i zasłużone... To dosyć długo, Najjaśniejszy Panie... pięć lat całych. A jednak wierzę tym, co to mówili, bo byli to ludzie, umiejący oceniać inych; nazywano ich panami: de Richelieu, de Buckingham, de Beaufort, de Retz... Nareszcie król Ludwik XIII, a nawet królowa, dostojna matka Waszej Królewskiej Mości, raczyła mi pewnego dnia powiedzieć „Dzięki!“ Już nawet nie przypominam sobie, jaką to usługę zdarzyło mi się wypełnić. Daruj mi, Najjaśniejszy Panie, że mówię tak śmiało... ale to, co opowiadam, jak to już miałem zaszczyt powiedzieć Waszej Królewskiej Mości, należy do historji.
Król przygryzł wargi i usiadł gwałtownie na fotelu.
— Naprzykrzam się Waszej Królewskiej Mości — rzekł porucznik Tak... tak... Taką jest zawsze prawda, Najjaśniejszy Panie!.. To cierpka towarzyszka... najeżona ostrzami... nieraz rani tego, co jej słucha, czasami też i tego, co ją wypowiada.
— Nie, panie — odparł król — prosiłem cię sam, poruczniku, byś mówił, mów więc dalej.
— Po służbie dla króla-nieboszczyka i kardynała, także nie-