Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIAŁ L.
D‘ARTAGNAN NIE USTAJE W POSZUKIWANIACH.

Równo ze świtem d‘Artagnan sam osiodłał Fureta, który w nocy pozjadał i swoją i swoich towarzyszy porcje. Muszkieter badał gospodarza, lecz przekonał się, że to człowiek przebiegły, podejrzliwy, dusza i sercem oddany panu Fouquetowi. Aby wiec nie nasunąć żadnego podejrzenia temu człowiekowi, d‘Artagnan opowiedział mu, że zamierza nabyć żupy solne. W Roche Bernard wsiadać na statek, byłoby to wystawiać się na domysły, które już może czyniono, a które niezawodnie doszłyby były do zamku na wyspie. Wreszcie uderzyło to d‘Artagnana, że, pomimo wszelkich zapytań, czynionych gospodarzowi, który zdawał się znać doskonale owego podróżnego i lokaja, nazwiska ich się nie dowiedział. Kazał więc udzielić sobie jak najdokładniejszych wiadomości o żupach i udał się drogą, prowadzącą na bagna. Tym sposobem, zostawiając morze na prawo, zapuścił się w owe równiny rozległe i puste, podobne do morza błota, którego wyniosłości posrebrzają gdzie niegdzie warstwy soli. Furet szedł cudownie cienkiemi żylastemi nóżkami po tej szosie, mającej stopę szerokości, a ciągnącej się wśród kopalni solnych. D‘Artagnan, upewniwszy się, że nie potrzebuje się obawiać, aby go spotkała nieprzewidziana zimna kąpiel z racji nieuwagi wierzchowca, wlepił wzrok w trzy wysmukłe wieżyczki, które, wychodząc nakształt trzech dzid z łona tej jałowej równiny, rysowały się na widnokręgu.
Były to Pirial, oraz miasteczka Batz i Croisie, zupełnie do siebie podobne. Pirial był to najpierwszy porcik na prawo.