dząc tyle tylko, iż natychmiast po wspólnej przechadzce z francuzem generał zniknął, przeczekawszy parę dni i widząc, że nie powraca, postanowili — jak ci już mówiłem — żywcem go spalić! Na szczęście przybyliśmy wczas! Teraz dopiero generał uwierzył, iż Athos nic wspólnego nie miał z moim planem. Zwolnił nas też natychmiast, z Athosem przyjaźnie się pożegnał i dał mu list do wręczenia Karolowi II. Wkrótce dowiedziałem się, jaka była treść tego listu: „Najjaśniejszy Panie — pisał Monck — oczekuję Waszej Królewskiej Mości za sześć tygodni w Duwrze“. I oto w sześć tygodni później Monck na czele swych zwolenników przyjął króla. Cała Anglia poszła wkrótce za jego przykładem. Lud ten, zmęczony wojna wewnętrzną, radośnie przyjął króla.
— A to wszystko dzięki panu i panu Athosowi — zawołał z zachwytem Planchet.
— Dzięki królowi Karolowi II — odparł poważnie d‘Artagnan — my tylko staraliśmy się pomóc nieszczęsnemu wygnańcowi, a całą naszą zasługą było to, iż, pozornie przeszkadzając sobie w działaniach — daliśmy Karolowi możność wykazania szlachetności i wspaniałości iście królewskiej. A Monck — widząc, iż ten wygnaniec ma serce wielkie, wspaniałe — zrozumiał, że dla umęczonego ludu angielskiego monarcha ten będzie dobrym ojcem i opiekunem.
— Ale, proszę pana — zagadnął Planchet — wszystko to piękne jest i ciekawe, tylko jak dotąd, to ani rusz nie widzę, skąd pan wziął to złoto — tu wskazał złoto i srebro, poukładane już w równe gromadki.
— Ano, król Karol II chciał mnie wynagrodzić, mnie i moich ludzi. Najpierw zaproponował mi służbę u siebie, obiecywał honory i zaszczyty; alem mu odpowiedział krótko i węzłowato: „porzucając służbę u króla Francji, obiecałem monarsze, że nie będę służył żadnemu innemu królowi“. Na to nic nie mógł odpowiedzieć. Ale znalazł sposób ofiarowania mi złota w sposób delikatny i szlachetny. Zaczął mianowicie twierdzić, iż generał Monck jest wciąż jeszcze moim jeńcem, a jego szpada moją własnością. No i tytułem zapłaty za zrzeczenie się pretensyj do
Strona:PL Aleksander Dumas - Wicehrabia de Bragelonne T1.djvu/136
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 136 —