Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Róża zatem zmuszoną była nająć konia, co z łatwością uczyniła, będąc znaną jako córka dozorcy więzienia.
Dziewica spieszyła w nadziei, że doścignie swego gońca, zacnego chłopca, który byłby jej przewodnikiem i obrońcą w potrzebie.
I rzeczywiście o małą milę od Löwenstein dostrzegła go na bitej drodze ponad rzeką idącej.
Puściwszy konia kłusem, dogoniła go wkrótce.
Poczciwy młodzian chociaż nie wiedział o ważności swego posłannictwa, spieszył o ile możności. W niespełna godzinę uszedł przeszło milę.
Róża odebrawszy od niego pismo obecnie nic nie znaczące, przełożyła mu w kilku słowach potrzebę towarzyszenia jej. Sternik gotów był na jej usługi, przyrzekając, że będzie szedł tak prędko jak koń, na którym siedziała, byle mu tylko pozwoliła opierać się o kulę siodła.
Dziewica pozwoliła mu opierać się na czemkolwiek tylko zechce, byle się nie spóźniał.
Młodzi podróżni od pięciu godzin byli już w drodze i zrobili do ośmiu mil, gdy jeszcze ojciec Gryfus nie domyślał się nawet o oddaleniu się córki.
Dozorca, jak każdy zły człowiek, cieszył się, że nastraszył córkę.
Lecz, gdy kosztował zawczasu przyjemności popisania się ze swoich czynów przed swym towarzyszem Jakóbem, Jakób był w drodze do Delft.
Dzięki bryczce wyprzedzał ciągle Różę i jej przewodnika o cztery mile blisko.
Wyobrażał sobie zasmuconą Różę, płaczącą w swym pokoiku, nie przypuszczając, ażeby miała go gonić.
Tak więc, oprócz więźnia, przyjaciel i córka opuścili Gryfusa.
Róża tak rzadko widywała się z ojcem, szczególniej od czasu pielęgnowania tulipanu, że Gryfus i tego dnia dopiero w południe, to jest w godzinę obiadu dostrzegł jej nieobecność; sądził przeto, że się go obawia; kazał ją zawołać przez swego podwładnego.
Gdy ten wkrótce wrócił z wiadomością, iż panna nie chciała mu otworzyć, a nawet nie odezwała się, Gryfus sam po nią poszedł.
Nadaremnie pukał do drzwi — Róża nie odpowiadała
Niespokojny o córkę, wezwał ślusarza miejscowego, któ-