Strona:PL Aleksander Dumas - Czarny tulipan.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mże a ty turkawko, nie szlochaj teraz jeszcze po twym Korneljuszu! uprzedzam was tylko, że nie będziecie mieli sposobności buntować się przeciw mnie. Teraz zejdź, córko wyrodna. A z tobą do widzenia... do widzenia.
Róża straciwszy przytomność wskutek bojaźni i rozpaczy, przesiała ręką pocałunek kochankowi, poczem ożywiona nagłą myślą pobiegła na schody wołając:
— Nie jeszcze nie stracone, miej we mnie nadzieję mój Korneljuszu!
Ojciec szedł za nic ciągle złorzecząc. Co się tyczy biednego tulipanisty, ręce jego nareszcie opuściły kraty, głowa mu ociężała, oczy zachwiały się w oprawie i padł ciężko ma podłogę szepcząc:
— Skradziono mi go, skradziono!
W tymże czasie Bokstel wyszedłszy przez bramę więzienia, którą mu Róża otworzyła nie wiedząc o tem, z tulipanem osłoniętym starannie płaszczem wsiadł do bryczki oczekującej na niego w Gorkum i odjechał nie uprzedziwszy o tem swego dobrego przyjaciela Gryfusa.
A teraz, gdy widzieliśmy go, wsiadającego do bryczki, pośpieszymy za nim, jeżeli pozwoli czytelnik, aż do celu jego podróży.
Jechał wolno, nie chcąc narażać na wstrząśnienie kwiatu wartości stu tysięcy guldenów.
Z tem wszystkiem Bokstel, nie chcąc opóźnić się zbytecznie, kazał zrobić w Delft pudło wyłożone świeżym mchem, w którym umieścił doniczkę z tulipanem; tym więc sposobem kwiat był zabezpieczony i miał świeże powietrze dochodzące przez otwór u góry i Bokstel mógł pośpieszyć galopem.
Nazajutrz z rana przybył do Haarlem, znużony wprawdzie, lecz triumfujący, zmienił doniczkę dla zniszczenia śladu kradzieży, stłukł poprzednią i wrzucił kawałki w wodę; poczem napisał do prezesa towarzystwa ogrodniczego, iż przybył z czarnym tulipanem, stanął w oberży i tam oczekiwał na odpowiedź.