Strona:PL Aleksander Brückner-Słownik etymologiczny języka polskiego 013.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z pni wyrazowych należą raczej do wyjątku takie, co żadnej nie podlegają zmianie, np. król, baba; w olbrzymiej większości ulegają pniowe samogłoski (i spółgłoski końcowe, wyjątkowo i początkowe) odmianom, a to dwojakim. Jedne są zewnętrzne, i tych nie uwzględniam, np. niesieszniosę (już pobratymczy Czech nie zna tej pstrocizmy, ma nesunesesz), dzieńdnia, noganodze. Wszelkie inne są »wewnętrzne«, np.: umarł, umrzeć, umirać, umorzyć, umarzać, albo: wartać, wiercieć, wrzeciono, wrócić, wracać; te zapisałem wszystkie, jak i wszelką pierwotną nieustaloność brzmień, np. oboczność u i ą (ę): łuk i łęk, wnuk i wnęk; albo oboczność sk i k: skóra i kora; albo oboczność niemych i dźwięcznych: pryskać i bryzgać, paprać i babrać, pluskać i bluzgać.
Ile możności, ustalałem wiek słów (pominąwszy »prasłowa«, t. j. prasłowiańskie), kiedy się po raz pierwszy w pisemnictwie zjawiają (szczególniej jeśli to pożyczki), ponieważ dotąd nie mamy słownika historycznego (Linde objął tylko lata 1555—1800).
Jeśli czytelnik znajdzie, że zbyt uwzględniałem słownictwo dawne, na niekorzyść nowego, działo się to umyślnie. Dwukrotnie bowiem, około r. 1500 i po r. 1763, wyzbywał się język dosyć nagle słów rodzimych, zapominał je lub zastępywał obcemi; dziś niejedno wznowiono, ale zabierano się do chwalebnego skąd inąd dzieła nieoględnie, unoszono się fantazjami, więc nie zawadzi zaznaczyć, co niegdyś język istotnie posiadał, bez żadnych gontyn, chramów, witeziów i innych podobnych dziwolągów.
Książka winna mówić sama za siebie; mimo to nadmienię, że skąpiłem słów, że unikałem wszelkiej »uczoności«, t. j. przytaczania źródeł, polemiki, że sta-