Strona:PL Aleksander Brückner-Psałterze polskie do połowy XVI wieku 78.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy dawniejszy druk tylko 280 ich liczył) nie zagrodziła drogi nowemu przekładowi polskiemu, prozaicznemu, który się w kilka lat później pojawił i mimo swej obszerności (stronic 440 bez rejestru i przedmowy) rychło w dwóch wydaniach się rozszedł. Psałterzem tym, wydanym przed 1550, zamkniemy nasz przegląd tej gałęzi dawnego piśmiennictwa.
Jest to psałterz Mikołaja Reja, wydany świeżo przez p. Stanisława Ptaszyckiego jako drugi numer Pomników piśmiennictwa polskiego, wydawanych przez Józefa Zakrzewskiego (Petersburg 1901, IX i 308 str. z kilkunastu podwójnie liczonymi).
Wydawca oparł się o tekst warszawski (uniwersytecki) bez początku i końca, a dopełnił go częściowo egzemplarzem Czartoryskich, posiadającym pierwsze trzy karty i dalsze (z wyjątkiem jednej czy kilku na początku i końcu); załączył podobizny obu wydań, uznał Czartoryskich za egzemplarz wydania pierwszego, warszawski drugiego. O innych egzemplarzach wydawca nie wiedział, bibliografowie od Lelewela do Estreichera nie wspominali. Dwa inne egzemplarze wymienił jednak hr. Działyński w Zabytku dawnej mowy polskiej str. 65, w przypiskach, jako w Kórniku się znajdujące i psalm 136 wedle nich przedrukował. Dziś posiada biblioteka Kórnicka już tylko jeden egzemplarz, u początku bardzo zdefektowany, zaczynający się listem 16, brak 18—21, 28, 40 i 41; po liście 220 brak jednej karty, jak u Czartoryskich; poczem następuje sześć kart Regestru (psalmów 17 do 150); ostatniej karty brak, znowu jak u Czartoryskich; psałterz był już przed trzystu laty zdefektowanym, na liście 16 bowiem wypisany właściciel (ręką z początku XVII wieku) Conventus Calisz. S. Stanislai; rozczytywano i modlono się tak gorliwie z tych psałterzy, że pierwsze i ostatnie ich karty ginęły; cudem ocalał tytuł w owym Czartoryskich. Kórnicki i Czartoryskich, egzemplarze tego samego wydania, dawniejszego; drugi kórnicki, dziś zaginiony i to od dawna, był identyczny z warszawskim; nie miał karty tytułowej wprawdzie, ale był za to kompletny, szczególniej przy końcu; jest to ten sam egzemplarz, który Maciejowski widział u prof. Poplińskiego w Poznaniu i w Piśmiennictwie III, str. 19—21 opisał, od A 2 do Hh 8: Działyński zauważył, że na końcu liczbowanie było mylne, co słuszna, gdyż to, co po Ff 8 (k. 226) następowało jeszcze — tak daleko sięga egzemplarz warszawski, do k. 226 — nie starczy na zapełnienie całych dwu arkuszy Gg i Hh. Z opisu jednak Działyńskiego wynika, co bardzo dziwne, że nawet na końcu dzieła nie było wzmianki o drukarzu ani o roku; dalej, że jak prozaiczna, tak i wierszowana przedmowa nie była przez nikogo podpisana, że cały psałterz warował więc najzupełniejszą anonimowość. Taki doświadczony bibliograf jak