Strona:PL Ajschylos - Oresteja III Święto pojednania.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miej nad gościem, gdy w twe progi
Gdzieś z dalekiej przyszedł drogi!

Kto nieprzymuszon tak
Na prawa wstąpił szlak,
Ten wie, co szczęście znaczy —
Nigdy on zbytniej nie dozna rozpaczy.
Ale pyszałek, jeśli wbrew
Wszelkiemu prawu roznieci swój gniew,
Klęskom się nie obroni:
Maszt mu się złamie na wzburzonej toni,
Żagle mu groźny podrzewiew.

Na krzyki minął czas:
Ratunek wszelki zgasi!
Demon się tylko śmieje,
Tej buty ludzkiej śledzący koleje.
Za wałem, patrz, uderza wał,
On darmo walczy, nie okrąży skał!
O prawa się opoki
Roztrzaskał, szczęście porwał nurt głęboki —
Któż po nim łzę w źrenicach miał?

(podczas powyższego śpiewu ustawiono na ziemi ławki dla sędziów, oskarżonego i oskarżycieli, wniesiono stół z urnami do głosowania i t. d. Orestes siadł po jednej, Chór oskarżycieli po drugiej stronie, ATENA zjawia się na czele Sędziów i starców; obok niej Herold. Tłum obywateli. Sędziowie siadają; Atena zajmuje miejsce przewodniczącego)

ATENA:
Heroldzie bacz, czy każdy na swem miejcu siedzi
Daj znak! Niech zagrzmi surma twa z tyrseńskiej miedzi,
Niech głos jej, ludzkiej piersi nabrzmiały oddechem,
Zagłuszy wszelki hałas, odezwie się echem
Po mieście i nakaże niepodzielny spokój!