Strona:PL Ajschylos - Oresteja III Święto pojednania.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

PRZODOWNICA CHÓRU:
Jakożby? Racz pouczyć! Mądrość twoja zbawia.
ATENA: Nie godzi się przysięgą uprawniać bezprawia.
PRZODOWNICA CHÓRU:
Wprzód sprawę całą zgłębij, potem sądź ją szczerze!
ATENA: A zatem mnie oddajesz wyroki w tej mierze?
PRZODOWNICA CHÓRU:
Dlaczego nie? Wszak wiary i czci jesteś godna.
ATENA:
Cóż na to, obcy człeku? Rzecz zbadamy do dna.
Najpierwej ród swój wymień, imię i dziedzinę,
A potem tę od siebie odpieraj przewinę,
Jeżeli, ufny prawu, przy moim obrazie
Opieki szukający, możesz po tej zmazie
Oczyszczeń świętych żądać Iksijona[1] wzorem.
Odpowiedz na to wszystko słowem zwięzłem, skorem!
ORESTES: Ateno, można pani! Na twój wywód boski
Chcę wprzódy tej największej pozbawić cię troski:
Nie pragnę-ć ja oczyszczeń, u twoich ołtarzy,
Nie z krwawą siedzę dłonią. Niechaj ci zaważy
Świadectwo najgłówniejsze, które ci podaję:
Zabójca milczeć musi — tak uczą zwyczaje
Pradawne — póki dłoni, krwią ludzką zmazanej,
Zwierzęca krew ofiarna nie zmyje. Te łany
Tułacze przebiegając, w cudzym-ci ja domu
I krwią, i wodą świeżą pozbyłem się sromu —
Z tej troski uwolniona-ś. Teraz o mym rodzie
Słów kilka. Znałaś ojca. Wielki wódz na wodzie,
Na morzu, pan okrętów, Agamemnon. Społem
Zburzyłaś z nim Ilijon, gród ten z polem gołem
Zrównawszy. Wrócił do dom i zginął niepięknie.
Posępna dusza matki zdrad się nie ulęknie:
W śmiertelną sieć go wikła, łaźnia mordu świadkiem;
Mnie z domu wypędzono. Wróciwszy ukradkiem,

  1. Iksjon — król mitycznych Lapitów; zabił on ojca narzeczonej swej Deioneusa; po wielu trudach Zeus oczyścił go ze zmazy, uczynił towarzyszem swych biesiad i obdarzył nieśmiertelnością.