Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Władca, Akteus. A cóż mówić mam
O tych, co wyszli z złotych Sardów bram?
Widok to wraży:
Poczwórne, poszóstne zaprzęgi!
Widok to pełen grozy —
Przeliczne, przezbrojne te wozy!

*

Świętego Tmolu ruszają sąsiady,
Aby pod jarzmo nagiąć kark Hellady:
Mardon potężny na przedzie
Wraz z Tharybisem ich wiedzie,
Dwa niezmęczone dzidami kowadła!
Włóczników także liczna czerń wypadła
Z Mizji; śle również i Babilon złoty
Rojne swe hufce, wojennej ochoty
Pełne, przedufne w ten swój łuk napięty,
W swe niezwalczone okręty:
Królewska zwołała rzecz
Wszystko, co w Azji twardy dźwiga miecz.

*

Tak perskiej ziemi wszystek młody kwiat
W daleki wyruszył świat.
I oto piersi Azji-rodzicielki
Ból szarpie głośny i wielki,
Matki i żony, wyczekując z trwogą,
Dni się doliczyć nie mogą.
CHÓR.
Do przeciwległych dotarło już ziem
Królewskie wojsko, burzyciele miast,
Których zgromadził nasz Włast.