Strona:PL Ajschylos - Cztery dramaty.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Okrutny gniew!
Sili się, sili
Straszliwej burzy wiew!

*

O jakież złe wieści
Uchybiać będą twej części,
Ty boże,
Iż tak surowem stać się może
Ojcowskie serce,
Iż tak w poniewierce
Masz syna!
0 niechaj twych niebios wyżyna
Raczy się ku mnie nachylić, niebogiej!
Ha! Zeusie! O jej!
Na Ionę
Sądy zwalone
Do tej ścigają nas chwili!
Zawiść małżonki twej
Widzę dotychczas, jej srogi,
Okrutny gniew!
Sili się, sili
Straszliwej burzy wiew!
DANAOS.
Roztropnie, moje dzieci! Roztropna opieka
Rodzica sędziwego, wiodąc was z daleka,
Bez szwanku do argiwskich dotarła wybrzeży.
I tutaj mojej radzie zaufać należy,
Bo oto, niemy zwiastun wojska, kurz wyrasta
Po drodze i naokół osi trzeszczy piasta.
Na koniach i na wozach zbliżają się męże —
O, widzę! — uzbrojeni w włócznie i pawęże.