Strona:PL Agaton Giller-Opisanie zabajkalskiej krainy w Syberyi t. 1 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

znikły już ostatnie promienie, a szczyty błyszczą się jeszcze jak głowy świętych na obrazku; obłoki żółkną i coraz inaczej się farbują, aż wreszcie słońce zupełnie zaszło i schowało się w stronie, w której leży moja rodzinna ziemia. Widok zrobił się ponurym, ale nie mniej pięknym.
Czemuż dawniej, piękność przyrodzenia cuciła we mnie zapał, wzbudzała zachwycenie, swobodę wesołości, a dzisiaj, tęskne tylko, ale dla tego, że tęskne, miłe mi i przyjemne rozrzewnienie? Czemuż — wpatrując się w jej wdzięki, serce mi prędzej bije, rwie się i przelatuje w inne strony i napełnia się ich wspomnieniem? Patrzę się w piękną twarz przyrody, nie okiem, co to świdruje jej tajemnice lub obleka ją cudami wyobraźni, lecz okiem mokrem i zamglonem. W każdej kropelce rosy, zwieszającej się z igiełki sosnowej, widzę łzy! Czyż i natura nie jest zdolną pocieszyć i ukoić wygnańca-niewolnika? Owszem — ona mnie pociesza, bo daje uczucie swobody i pobudza tęsknotę, a to tęskne uczucie, jest dla mnie jedynie miłem i przyjemnem, jest światłą chwilą wśród ciemnego i burzliwego dnia! Noc już zupełnie okryła okolicę, księżyc zaświecił nad rzeką, przejrzał się w wodzie i zniknął za chmurą. Poszedłem do wsi, gdzie zastałem już żołnierzy, z którymi mam popłynąć.
Nazajutrz raniutko, rozpaliwszy ogień na tratwie, odbiliśmy od brzegu. Prąd uniósł nas szybko pomiędzy skały. Gruba mgła zaległa nad okolicą, przez nią brzegów niewidzimy a sternik nie może kierować tratwą i omijać mielizn lub raf, których niewidzi. W takiem położeniu, najłatwiejsza ucieczka do Boga, starszy też i przełożony nad innymi żołnierz zdjął czapkę a za nim wszyscy inni i w głośnej modlitwie prosił Boga o zachowanie nas od niebezpieczeństwa; tratwa tymczasem przez gęstą i jak płótno nieprzezroczystą mgłę płynęła dalej i dalej...
Ja nieobawiałem się żadnego wypadku, patrzyłem obojętnie na jego możliwość, niemiałem już bowiem nic do stracenia, prócz wątłej nadziei służenia ukochanej Polsce. Niestety! niewiem, czy Bóg mi dozwoli jeszcze, czy mnie zaszczyci służbą i pracą dla ojczyzny — tego tylko pragnę! Jako wygnaniec, niewiem: czy wrócę kiedy, czy praca moja