Strona:PL Adolf Suligowski - Z Ciężkich Lat.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Na uczcie, urządzonej w Warszawie w grudniu 1898 roku, dla artysty rzeźbiarza C. Godebskiego z okazyi odsłonięcia pomnika dla Adama Mickiewicza.


Po przemowie najprzedniejszego w narodzie człowieka[1] cóż więcej powiedzieć jeszcze można! Słowa ludzi skromniejszych nie zdołają już niczego nauczyć, ani blasku do wieńca brylantowych myśli dołączyć.
A zresztą, czyż po tem znakomitem zgromadzeniu, czyż po twarzach zebranych mężów spostrzegawcze oko mistrza plastyki, nie dostrzega płonącego w ich sercach uczucia wdzięczności za to wielkie dzieło, które z takiem natchnieniem własną dłonią odrobił?
Z nieba sprowadziłeś nam na ten padół nieustannego płaczu wyniosłą i natchnioną postać poety, z nieba sprowadziłeś tę istotną dla biednego narodu pociechę!
Snać zapisane to było w wyrokach Opatrzności. I stało się, co się stać miało!

O tak! I to zebranie, w którem się tutaj dzisiaj znalazłeś, i ta radość, w której uczestniczysz, i to dzieło, które wykonałeś, wszystko zapewne jeszcze przed niedawnym czasem, było dla ciebie samego niespodziewane. W istocie, stoimy wszyscy wobec niespodzianki, słodkiej i pouczającej, wspaniałej i korzącej.

  1. Mowa ta była wypowiedziana po przemówieniu Henryka Sienkiewicza.