Strona:PL Adolf Abrahamowicz-Jego zasady 15.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na to familijnych dowodów niemamy, ale tytuł wuja z zasady tak szanujemy....
Dyonizy. Przyznam się państwu, że jestem wprost przeciwnego zdania. Bez aluzyi.... wuj w rodzinie jest często prawdziwą plagą. Jako nieproszony doradca zakłóca spokój domowy, a umiera zwykle bez testamentu, z czego proces o spadak.... dlatego też wyraźnie zastrzegam się, iż w tej chwili nie występuję jako wuj, lecz jako opiekun mego siostrzeńca.
Filc. (do Agnieszki) Widzisz, że miałem racyę, chcąc tego amerykanina za drzwi wyrzucić.
Wincenty. (do siebie) Sytuacya się gmatwa; coś mi się kwaśno robi....
Dyonizy. O ile z listu mego siostrzeńca wyrozumiałem, macie państwo dwie córeczki; mają to być anielskiej dobroci i piękności dziewczątka?
Filc. Trzy panie Dobrodzieju, wprawdzie liczba nierówna, ale to dla zasady. (do siebie) Już mu drugą zasadę zaaplikowałem....
Wincenty. Z zasady ćwierć tuzina?
Agnieszka. Nie do pana mówią.
Wincenty. Aha! (rozciąga się w fotelu)
Dyonizy. Zapewne dwie młodsze bliźniaczki, w innym bowiem razie musiałaby być najstarsza, średnia i najmłodsza.
Agnieszka. Rzeczywiście tak jest; Eufrozyna jest starszą, a między Hortenzyą a Rozaliną jakkolwiek mała różnica w wieku, zawsze jednak nie bliźniaczki.
Dyonizy. Więc panna Eufrozyna jest starsza — może nawet i znacznie od swych sióstr? (do siebie) Rozumiem.
Filc. Wielkiej różnicy niema, bośmy się zresztą nie tak dawno pobrali....
Dyonizy. Zapewne, przed laty trzydziestu....
Agnieszka. Coś około....
Filc. Jak uciął 35.
Agnieszka. Nie mieliśmy jednak długo potomstwa.
Wincenty. (drzemiąc) Cóż to za błogosławiony kraj; w każdej chwili można uciąć drzemkę, ani much, ani jadowitych gadów. (usypia)
Dyonizy. Uważam, że wuj amerykański nie cierpi na brak snu, każdemu serdecznie go zazdroszczę, ja bowiem sypiać nie mogę, jak zwykle stary kawaler.
Agnieszka. A tak świeżo pan Dobrodziej wygląda, powiem, że może nawet lepiej jak mój mąż, gdy go pierwszy raz poznałam.
Dyonizy. Wolne żarty pani Dobrodziejko; te czasy minęły już niepowrotnie, postarzeliśmy się, przepraszam za otwartość... i pani musiałaś być kiedyś bardzo piękną...
Filc. Nadzwyczajnie nigdy; to nasze pobranie się, tak się jakoś skleiło...
Agnieszka. (do Filca) Co to za mąż, świat się kończy!
Dyonizy. Mąż pani musiał być również niebrzydki, skoro zdecydowałaś się wyjść za niego.
Agnieszka. Przyrzekł mi, że będę konsyliarzową apelacyjną.... ale dlaczego to pan Dobrodziej nie ożeniłeś się?
Dyonizy. Moje starokawalerstwo zawdzięczam wyłącznie moim zasadom. Kilkakrotnie w życiu kochałem się, bah! nawet i z wzajemno-