Strona:PL Adam Próchnik - Ignacy Daszyński życie praca walka.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z kraju musiał pakować swe manatki i nie koleją — bo to byłoby niebezpieczne — lecz aeroplanem uciekać do Niemiec“.
W Delegacjach wniósł 15 października wniosek domagający się rozgraniczenia polskich ziem od Austrji. Na wieść, że w Niemczech socjalista Scheidemann został ministrem napisał do niego list otwarty, w którym żądał uwolnienia Piłsudskiego i Sosnkowskiego z więzienia.
Tymczasem każdy dzień przynosił coraz większe wyjaśnienie sytuacji. Z końcem października 1918 r. nie było żadnych wątpliwości co do tego, jaki obrót rzeczy wezmą. Po trzydziestu latach usilnej, niezmordowanej walki politycznej, Daszyński stanął w przededniu urzeczywistnienia jednej z przewodnich idei, o które walczył, idei niepodległości.

VII. W niepodległej Polsce

O chwili tej pisze Daszyński krótko: „Rzecz z Austrją była skończona“. Była tylko kwestja czy czekać teraz spokojnie, aż konferencja pokojowa zadecyduje o losie ziem polskich i zaborcy formalnie oddadzą Polskę Polakom, czy też rozpocząć natychmiast budowę państwa polskiego. Pierwsza z tych dróg była drogą konserwatystów galicyjskich, Rady Regencyjnej i narodowych demokratów poznańskich. Druga była drogą lewicy ludowej i socjalistycznej z Daszyńskim na czele. Tworzenie faktów dokonanych niezależności polskiej zaczęło się w zaborze austrjackim. Dnia 21 października 1918 roku zjechali się w Krakowie posłowie socjalistyczni, ludowi i narodowo-demokratyczni, aby omówić to zagadnienie. Postanowiono utworzyć jakąś tymczasową władzę, która objęłaby rządy w zaborze austrjackim. Dnia 28 października uskuteczniono to, wybierając w tym celu Polską Komisję Likwidacyjną. Daszyński wszedł do prezydjum w charakterze wiceprezesa. Na niego spadł też główny ciężar dokonania rzeczy najważniejszej, a mianowicie odebrania faktycznej władzy od władz austrjackich. Stało się to w trzy dni potem, 31 października. Doraźnie stworzone formacje polskie opanowały cały kraj po San, poddając go władzy Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Daszyński stał na stanowisku, że Komisja rządzi bez żadnego pełnomocnictwa od rządu austrjackiego i że nie jest organem