Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeszcze ku niebu dążycie społem
Dwie bliźnie kolumny.
Tam siostra wasza sama stoi między groby;
Posępny mech nad waszem wywinął się czołem.
Patrzycie z uroczystej wyrazem żałoby
Na szanowne postaci
Waszych sióstr i waszych braci,
Zwalone pod nogi,
Wbite do ziemi
Między ciernie, między głogi!
Wysmukła trawa powiewa nad niemi.

O, niewdzięczne przyrodzenie!
W takiejże u ciebie cenie
Arcydzieł twych arcydzieło?
Nieczule łamiesz własne świątynie
I siejesz na ich ruinie
Głogi!


NIEWIASTA

Jak moje dziecko usnęło!
Gościu, czy zechcesz u nas w komorze
Odpocząć, czy tu na dworze?
Jak miły chłodek! Biegę do strumyka;
Weź tymczasem na ręce mojego chłopczyka.
Śpij, me złoto! śpij, mój synku!


PODRÓŻNY

Słodki dziecka spoczynku!
Święta Niewinność i święte Zdrowie
Kołyszą zlekka jego węzgłowie.
O! chłopczyku, poczęty
Na świętej Przeszłości grobie!
Niechaj Przeszłości duch święty
Spocznie na tobie!
Kogo duch jej okryje
Skrzydły czarownemi,
Ten z boskiem uczuciem na ziemi