Wtem, gdy wódkę pił z kielicha,
Kielich zaświstał, zazgrzytał;
Patrzy na dno: «Co u licha?
Pocoś tu, kumie zawitał?»
Djablik to był w wódce na dnie,
Istny Niemiec, sztuczka kusa,
Skłonił się gościom układnie,
Zdjął kapelusz i dał susa.
Z kielicha aż na podłogę
Pada, rośnie na dwa łokcie,
Nos jak haczyk, kurzą nogę
I krogulcze ma paznogcie.
«A, Twardowski! witam, bracie!
To mówiąc, bieży obcesem:
«Cóż to, czyliż mię nie znacie?
Jestem Mefistofelesem.
«Wszak ze mnąś na Łysej Górze
Robił o duszę zapisy;
Cyrograf na byczej skórze
Podpisałeś ty, i biesy
«Miały słuchać twego rymu;
Ty, jak dwa lata przebiegą,
Miałeś pojechać do Rzymu,
By cię tam porwać jak swego.
«Już i siedem lat uciekło,
Cyrograf nadal nie służy;
Ty, czarami dręcząc piekło,
Ani myślisz o podróży.
«Ale zemsta, choć leniwa,
Nagnała cię w nasze sieci;
Ta karczma «Rzym» się nazywa,
Kładę areszt na waszeci.»