Strona:PL Adam Mickiewicz - Poezje (1929).djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pod temi hasły młodzież, gardząca przestrachem,
Nieznaną głąb nieznanym szła obciążać gmachem.
Już dróg mokrych wskazówki utraciwszy, gwiazdy,
Losowi rządy ślepej poruczyli jazdy;
Już ziemia, coraz w wodę zachodząca, blednie,
Rycerze na przepaści wyjeżdżają średnie,
Patrzą, jak błękit, na dół zataczając szkliska,
Brzegiem oblicza swego brzeg wody obciska:
I w którą stronę rzucą oczy albo myśli,
Białość niebios i morza dokoła się skryśli.
Już wbiegli, kędy stary świat kończy granicę,
Inne tam wiatry cieką, woda ma różnicę,
Rzeźwość nowa zmysł karmi i duchy weseli,
Czuć, iż od światów błogich drobny przestwór dzieli;
Krzyczą raźni młodzieńce, wiatry świszczą w żagle,
Bieży okręt i w biegu zacina się nagle,
Trwożne majtki, dumając, iż opór zwyciężą,
Próżno trudzą się wiosłem, marnie liny prężą,
I wiatru żądanego chcąc rozdrażnić duchy,
Napróżno grzmią częstemi ze spiżów wybuchy.
Jak pompejański słupiec, lat pamiętny tylu,
N a twych zasiadłszy brzegach, ojcze potwór, Nilu,
Wierzchołkiem w niebo dąży przed ziemskie mi oczy,
A spodem granitowym spód Erebu tłoczy;
Jak twardo na libijskiej Atlas wsparty stopie:
Tak twardo korabl w morskim uwiąznął zatopie.

Waszą sprawą, Neptunie, i wód srebrnych Pani,
Coście gmach sobie w tamtej podnieśli otchłani,
I kiedy, od nas zbiegłszy, żyjecie swobodnie,
Pokój wam Iberyjscy skłócili przychodnie.
Ta ziemian śmiałość srodze Neptuna ubodła,
Widzi nieznane bronie, widzi straszne godła,
I czy puścić wędrowca swoich mimo straży,
Czy wziąć karę przykładną, długo w myślach waży.
Niepewny, czy mu siła wystarczy trójzębu,
Tak niezmierne spojenia wyruszyć ze zrębu,
Gdy zna, że losy świata od tego zawisły,