Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skarzę go, jakem zbójców skarał pod opoką,
Którą Sycylijanie zwą Birbante-rokko“.

Uciszyli się wszyscy, ustało strzelanie,
       640 Wojska ciekawe patrzą na wodzów spotkanie.
Hrabia i Ryków idą, obróceni bokiem,
Prawą ręką i prawem grożąc sobie okiem;
Wtem lewemi rękami odkrywają głowy
I kłaniają się grzecznie (zwyczaj honorowy,
       645 Nim przyjdzie do zabójstwa, naprzód się przywitać).
Już spotkały się szpady i zaczęły zgrzytać:
Rycerze wznosząc nogi, prawemi kolany
Przyklękają, wprzód i wtył skacząc naprzemiany.

Ale Płut, Tadeusza widząc przed swym frontem,
       650 Naradzał się pocichu z gifrejterem Gontem,
Który w rocie uchodził za pierwszego Strzelca.
„Gonto — rzekł Major — widzisz ty tego wisielca?
Jeśli mu wsadzisz kulę tam pod piątem żebrem,
To dostaniesz ode mnie cztery ruble srebrem“.
       655 Gont odwodzi karabin, do zamka się chyli,
Wierni go towarzysze płaszczami okryli;[1]
Mierzy nie w żebro, ale w głowę Tadeusza.
Strzelił i trafił blisko, w środek kapelusza.
Okręcił się Tadeusz, aż Kropiciel wpada
       660 Na Rykowa, a za nim szlachta krzycząc: „Zdrada!“
Tadeusz go zasłania. Ledwie zdołał Ryków
Zrejterować się i wpaść we środek swych szyków.

  1. Piotr Chmielowski zwrócił uwagę na podobną sytuację w IV księdze „Iljady“, gdzie Atena namawia łucznika Pandara do wypuszczenia skrytej strzały na Menelausa. W przekładzie Franciszka Ksawerego Dmochowskiego brzmią główne wiersze:
    „... w nagrodę takiego uczynku
    Wielkiego się spodziewać możesz upominku...
    Wierni go towarzysze tarczami okryli... “