Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       115 I ciągnie je za sobą, a sam wyżej głową
Mierzy na północ, prosto w gwiazdę biegunową.

Z niewymownem przeczuciem cały lud litewski
Poglądał każdej nocy na ten cud niebieski,
Biorąc złą wróżbę z niego, tudzież z innych znaków:
       120 Bo zbyt często słyszano krzyk złowieszczych ptaków,
Które, na pustych polach gromadząc się w kupy,
Ostrzyły dzioby, jakby czekając na trupy.
Zbyt często postrzegano, że psy ziemię ryły
I, jak gdyby śmierć wietrząc, przeraźliwie wyły,
       125 Co wróży głód lub wojnę; a strażnicy boru
Widzieli, jak przez smętarz szła dziewica moru,
Która wznosi się czołem nad najwyższe drzewa,
A w lewym ręku chustką skrwawioną powiewa.

Różne stąd wnioski tworzył stojący przy płocie
       130 Cywun[1], co przyszedł zdawać sprawę o robocie,
I pisarz prowentowy[2] w szeptach z ekonomem.

Lecz Podkomorzy siedział na przyzbie przed domem.
Przerwał rozmowę gości, znać, że głos zabiera;
Błysnęła przy księżycu wielka tabakiera
       135 (Cała z szczerego złota, z brylantów oprawa,
We środku za szkłem portret króla Stanisława),
Zadzwonił w nią palcami, zażył i rzekł: „Panie
Tadeuszu, Waścine o gwiazdach gadanie
Jest tylko echem tego, co słyszałeś w szkole.
       140 Ja o cudzie prostaków poradzić się wolę.

  1. Cywun, ciwun, dawniej urzędnik ziemski na Litwie, potem włodarz, rządca.
  2. pisarz prowentowy, rachmistrz dworski, zapisujący prowenty, t. j. dochody z gospodarstwa.