I... — Niebędę rzekł, Hrabia, szczęścia Pani kłócił —
I oczy pełne smutku i wzgardy odwrócił,
I ażeby ukarać niewierną kochankę,
Za przedmiot stałych ogniów wziął Podkomorzankę.
Wojski pragnął młodzieńców poróżnionych zgodzić
Przykładami mądremi, więc zaczął wywodzić
Historyą o dziku nalibockich lasów,
I o kłótni Rejtana s Książęciem Denassów,[1]
Ale goście tymczasem skończyli jeść lody,
I z zamku na dziedziniec wyszli dla ochłody.
Tam włość już kończy ucztę, krążą miodu dzbany,
Muzyka już się stroi i wzywa na tany,
Szukają Tadeusza, który stał na stronie
I cóś pilnego szeptał swojéj przyszłéj żonie.
« Zofio! muszę ciebie w bardzo ważnéj rzeczy
Radzić się; już pytałem stryja, on nie przeczy.
Wiesz iż znaczna część wiosek które mam posiadać,
Wedle prawa na ciebie powinnaby spadać.
Ci chłopi są nie moi lecz twoi poddani,
- ↑ I o kłótni Rejtana s książęciem Denassów.
Historya sporu Rejtana s książęciem de Nassau, przez Wojskiego niedoprowadzona do końca, wiadoma jest s tradycyi. Umieszczamy koniec iéj kwoli ciekawemu czytelnikowi — Rejtan obruszony przechwałkami książecia De Nassau, stanął okok niego na przesmyku: właśnie ogromny odyniec rozjuszony strzałami i szczwalnią, leciał na przesmyk. Rejtan wyrywa książęciu z rąk strzelbę, swoję ciska o ziemię, a ująwszy oszczep i podając drugi Niemcowi « Teraz, rzekł, obaczym kto lepiéj robi spisą. » Już odyniec wpadał, kiedy Wojski Hreczecha o podal stojący, trafnym strzałem zwierza powalił. Panowie z razu gniewali się, potém pogodzili się i hojnie wynagrodzili Hreczechę.