Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 450.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co się zgromadzić dało i z domu i z jatek,
I z lasów i s sąsiedztwa, zbliska i z daleka:
Rzekłbyś, ptasiego tylko niedostaje mleka.
Dwie rzeczy których hojny Pan do uczty szuka,
Łączą się w Soplicowie: dostatek i sztuka.

Już wschodził uroczysty dzień Najświętszéj Panny
Kwietniéj; pogoda była prześliczna, czas ranny,
Niebo czyste w około ziemi obciągnięte,
Jako morze wiszące, ciche, wklęsło-wgięte;
Kilka gwiazd świeci z głębi, jako perły ze dna
Przez fale; z boku chmurka biała, sama jedna,
Podlatuje i skrzydła w błękicie zanurza,
Podobne do niknących piór Anioła stróża,
Który nocną modlitwą ludzi przytrzymany
Spóźnił się, śpieszy wracać między spółniebiany.

Już ostatnie perły gwiazd zamierzchły, i na dnie
Niebios zgasły, i niebo środkiem czoła bladnie,
Prawą skronią złożone na w zgłowiu cieni
Jeszcze smagławe, lewą coraz się rumieni;
A daléj okrąg jakby powieka szeroka