Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 444.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I z ziemi zmarzłéj brały błoto na swe domki.
W wieczor słychać w zaroślach szept ciągnącéj słomki;
I stada dzikich gęsi szumią po nad lasem,
I znużone na popas spadają z hałasem,
A w głębi ciemnéj nieba, wciąż jęczą żurawie.
Słysząc to nocni stróże pytają w obawie,
Skąd w królestwie skrzydlatém tyle zamieszania,
Jaka burza te ptaki tak wcześnie wygania.

Aż oto nowe stada, jakby gilów, siewek,
I szpakow, stada jasnych kit i chorągiewek
Zajaśniały na wzgórkach, spadają na błonie.
Konnica! dziwne stroje, niewidziane bronie,
Półk za półkiem, a środkiem, jak stopione śniegi,
Płyną drogami kute żelazem szeregi;
Z lasów czernią się czapki, rzęd bagnetów błyska,
Roją się nieźliczone piechoty mrowiska.

Wszyscy na północ: rzekłbyś że w on czas z wyraju[1]
Za ptactwem i lud ruszył do naszego kraju,
Pędzony niepojętą, instynktową mocą.

  1. Wszyscy na połnoc: rzekłbyś że w on czas z wyraju.

    Wyraj w mowie gminnéj znaczy właściwie czas jesienny kiedy ptaki wędrowne odlatują; lecieć na wyraj jest to lecieć w kraje ciepłe. Stąd przenośnie nazywa lud wyrajem, kraje ciepłe i w ogólności jakieś kraje bajeczne szczęśliwe, za morzami leżące.