Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 421.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Slinę w gębie, a dłonią rękojeść sciskałem,
Chcąc plunąć na tę przyjaźń i wnet szabli dostać;
Ale Ewa zważając mój wzrok i mą postać,
Zgadywała niewiem jak, co się we mnie dział,
Patrzyła błagająca, lice jéj bledniało,
A był to taki piękny gołąbek, łagodny,
I wzrok miała uprzejmy taki! tak pogodny!
Taki anielski, że już niewiem, już niemiałem
Odwagi zagniewać ją, zatrwożyć — milczałem.
I ja zawadjaka sławny w Litwie całéj,
Co przedemną największe Pany nieraz drżały,
Com nieżył dnia bez bitki, co nie Stolnikowi
Ale bym się pokrzywdzić niedał i królowi;
Co we wściekłość najmniejsza wprawiała mnie sprzeczka,
Ja wtenczas zły i pijany, milczał jak owieczka!
Jak gdybym sanktissimum ujrzał!


∗             ∗

Ileż to razy chciałem serce me otworzyć,
I już się nawet przed nim do proźb upokorzyć,
Lecz spójrzawszy mu w oczy, spotkawszy wejrzenia