Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 389.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wpadają we drzwi gumna stojące otworem,
I Gerwazy do gumna na ich karkach wjechał,
Zniknął w ciemności, ale bitwy nie zaniechał,
Bo przeze drzwi jęk słychać, wrzask i gęste razy.
Wkrótce ucichło wszystko; wyszedł sam Gerwazy
Z mieczem krwawym.

Już szlachta odzierżyła pole,
Porozpędzanych Jegrów ściga, rąbie, kole;
Ryków sam został, krzyczy że broni nie złoży,
Bije się, gdy ku niemu podszedł Podkomorzy
I wznosząc karabellę, rzekł poważnym tonem:
Kapitanie! nie splamisz czci twojéj pardonem,
Dałeś proby rycerzu nieszczesny lecz mężny
Twojéj odwagi, porzuć opór niedołężny,
Złóż broń nim cię naszemi szablami rozbroim,
Zachowasz życie i cześć, jesteś więźniem moim!

Ryków Podkomorzego zwalczony powagą,
Skłonił się i oddał mu swoję szpadę nagą,
Skrwawioną po rękojeść i rzekł: Lachy braty!
Oj biada mnie żem niemiał choć jednéj armaty!