Maior osłupiał, oczy przetarł, z gniewu blady
Zawołał: bunt! buntownik! — i dobywszy szpady
Biegł przebić; w tém ksiądz dostał z rękawa krócicę,
Pal Tadeuszku! krzyknął, pal jak w jasną świecę!
Tadeusz wnet pochwycił, wymierzył, wypalił,
Chybił, ale Majora zgłuszył i osmalił.
Porywa się z gitarą Ryków: bunt! bunt! woła,
Wpada na Tadeusza; lecz Wojski zza stoła
Machnął ręką na odlew, nóż w powietrzu świsnął
Między głowy i pierwéj uderzył niż błysnął.
Uderza w dno gitary nawylot ją wierci,
Schylił się na bok Ryków i tak uszedł śmierci,
Lecz strwożył się; krzyknąwszy Jegry! bunt! Jéj bogu!
Dobył szpady, broniąc się zbliżał się do progu.
W tém z drugiéj strony izby wpada szlachty wiele
Przez okna, z rapierami, Rózeczka na czele.
Płut w sieni, Ryków za nim, wołają żołnierzy,
Już trzech najbliższych domu na pomoc im bieży;
Już przeze drzwi włażą trzy błyszczące bagnety,
A za niemi trzy czarne schylone kaszkiety.
Maciek stał u drwi z rózgą wzniesioną do góry,
Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 368.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.