Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 313.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ten fortissimo zabrzmiał, tamten nóci s cicha;
Ten zdaje się wyrzekać, tamten tylko wzdycha;
Tak dwa stawy gadały do siebie przez pola,
Jak grające na przemian dwie arfy Eola.

Mrok gęstniał; tylko w gaju i około rzeczki
W łozach, błyskały wilcze oczy jako świeczki,
A daléj u ścieśnionych widnokręgu brzegów,
Tu i ówdzie ogniska pastuszych noclegów.
Nareszcie księżyc srebrną pochodnię zaniecił,
Wyszedł z boru i niebo i ziemię oświecił.
One teraz s pomroku odkryte w połowie,
Drzemały obok siebie, jako małżonkowie
Szczęśliwi: niebo w czyste objęło ramiona
Ziemi pierś, co księżycem świeci posrebrzona.

Już na przeciw księżyca, gwiazda jedna, druga
Błysnęła; już ich tysiąć, już milion mruga.
Kastor z bratem Poluxem jaśnieli na czele,
Zwani niegdyś u Sławian Lele i Polele,
Teraz ich w zodiaku gminnym znów przechrzczono,
Jeden zowie się Litwą, a drugi Koroną.