Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 287.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kto tchórz niech w bernardyńskim chowa się kapturze.

Wtém znowu głowę zwolna podniosł Maciej stary,
I zaczęły cokolwiek uciszać się gwary.
— Niedrwijcie, rzekł, z Robaka; znam go, to ćwiek klecha,
Ten robaczek większego od was zgryzł orzecha;
Raz go tylko widziałem, ledwiem okiem rzucił,
Poznałem co za ptaszek; ksiądz oczy odwrócił,
Lękając się żebym go nie zaczął spowiadać;
Ale to rzecz nie moja, wiele o tém gadać!
On tu nie przyjdzie, próżno wzywać Bernardyna;
Jeśli od niego wyszła ta cała nowina,
To kto wié w jakim celu: bo to bies księżyna!
Jeśli prócz téj nowiny nic więcej nie wiecie,
Więc po coście tu przyszli? i czego wy chcecie?

Wojny! krzyknęli — Jakiéj? spytał — zawołali:
Wojny z Moskalem! bić się! Hajże na Moskali.

Prusak wciąż wołał a głos co raz wyżéj wznosił,
Aż posłuchanie, częścią ukłonem wyprosił,
Częścią zdobył swą mową krzykliwą i cienką.