Chciał przypatrzyć się, spytać; długo stał nad drogą,
Daremnie wołał, nie mógł zatrzymać nikogo,
Ni poznać we mgle. Jezdni migają jak duchy,
Tylko słychać raz po raz tentent kopyt głuchy,
I co dziwniejsza jeszcze, szczękanie pałaszy:
Bardzo to Ekonoma i cieszy i straszy.
Bo choć na Litwie było naonczas spokojnie,
Dawno już wieści głuche biegały o wojnie,
O Francuzach, Dąbrowskim, o Napoleonie.
Miałyżby wojnę wróżyć ci jezdzcy? te bronie?.
Ekonom pobiegł wszystko Sędziemu powiedziéć,
Spodziéwając się i sam czegoś się dowiedzieć.
W Soplicowie domowi i goście po kłótni
Wczorajszéj, wstali s siebie nieradzi i smutni.
Próżno Wojszczanka damy na kabałę sprasza,
Mężczyznom próżno karty dają do marjasza,
Nie chcą bawić się ni grać, siedzą cicho w kątkach,
Mężczyzni palą lulki, kobiéty przy prątkach;
Nawet spią muchy.
Wojski, rzuciwszy łopatkę,
Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 253.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.