Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 154.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Już to szlachcie, to jeszcze bieda przez połowę,
Lecz nas drą jak na łyka — Cham, Skołuba krzyknął,
Głupi, tobieć to lepiej, tyś chłopie przywyknął
Jak węgórz do odarcia; lecz nam urodzonym,
Nam wielmożnym, do złotych swobód wzwyczajonym!
Ach bracia! wszak to dawniéj szlachcic na zagrodzie!
— (Tak, tak, krzyknęli wszyscy: rowny wojewodzie!)
Dziś nam szlachectwa przeczą, każą nam drabować
Papiery, i szlachectwa papierem probować.
— Jeszcze Waszeci mniejsza, zawołał Juraha,
Waszeć s pradziadów chłopów uszlachcony szlaha,
Ale ja, s kniaziów! pytać u mnie o patenta,
Kiedym został szlachcicem? sam Bóg to pamięta!
Niechaj Moskal w las idzie pytać się dębiny
Kto jéj dał patent rosnąć nad wszystkie krzewiny.
— Kniaziu, rzekł Żagiel, świeć Waść baki lada komu,
Tu znajdziesz pono mitry i w niejednym domu.
— Waść ma krzyż w herbie, wołał Podhajski, to skryta
Aluzya, że w rodzie bywał neofita.
— Fałsz, przerwał Birbarz, przecież ja s tatarskich Hrabiów
Pochodzę, a mam krzyże nad herbem korabiów.
— Poraj, krzyknął Mickiewicz, z mitrą w polu złotém,