Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 068.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nic tam nie było widać; słudzy bez ustanku
Strzelali z dolnych okien, a ja i Pan z ganku.
Wszystko szło pięknym ładem, choć w tak wielkiéj trwodze:
Dwadzieścia strzelb leżało tu na téj podłodze,
Wystrzeliliśmy jedną, podawano drugą,
Ksiądz Proboszcz zatrudniał się czynnie tą usługą,
J Pani i Panienka i nadworne Panny;
Trzech było strzelców a szedł ogień nieustanny;
Grad kul sypały z dołu moskiewskie piechury,
My zrzadka, ale celniéj dogrzewali z góry.
Trzy razy aż pode drzwi to chłopstwo się wparło,
Ale za każdym razem trzech nogi zadarło,
Więc uciekli pod lamus; a był już poranek.
Pan Stolnik wesoł wyszedł ze strzelbą na ganek,
I skoro s pod lamusa moskal łeb wychylił,
On dawał zaraz ognia a nigdy nie mylił,
Za każdym razem czarny kaszkiet w trawę padał,
I już rzadko który z za ściany wykradał.
Stolnik widząc strwożone swe nieprzyjaciele,
Myślił zrobić wycieczkę, porwał karabelę
I z ganku krzycząc sługom wydawał roskazy;
Obróciwszy się do mnie rzekł: za mną Gerwazy!