Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 021.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rostargniony, do swojéj nadobnéj sąsiadki
Ledwo słów kilka wyrzekł do Podkomorzanki,
Nie zmienia jéj talerzów, nie nalewa szklanki,
I panien nie zabawia przez rozmowy grzeczne,
S którychby wychowanie poznano stołeczne;
To jedno puste miejsce nęci go i mami,
Już niepuste, bo on je napełnił myślami.
Po tém miejscu biegało domysłów tysiące,
Jako po deszczu żabki po samotnéj łące;
Śród nich jedna królóje postać, jak w pogodę
Lilia jeziór skroń białą wznosząca nad wodę.

Dano trzecią potrawę. W tém pan Podkomorzy,
Wlawszy kropelkę wina w szklankę panny Róży,
A młodszéj przysunąwszy s talerzem ogórki,
Rzekł : « Muszę ja wam służyć, moje panny córki,
Choć stary i niezgrabny. » Zatem się rzuciło
Kilku młodych od stołu i pannom służyło.
Sędzia z boku rzuciwszy wzrok na Tadeusza
I poprawiwszy nieco wylotów kontusza,
Nalał węgrzyna i rzekł: « Dziś nowym zwyczajem,
My na naukę młodzież do stolicy dajem,