Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/178

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Ty ją przenikasz barw i i dźwięków falą,[1]
    Przez zmysły drogę otwierając do niej;
    Rzucasz w nią ognie, co się wiecznie palą
    W obłoku marzeń i kwiecistej woni;
    Podajesz przędzę, którą ona bierze,
    Snując z niej dalej pasma uczuć świeże.

    Ty jej swe wszystkie skarby zgromadzone
    Rzucasz na pastwę z rozrzutnością matki,
    Pozwalasz zdzierać z twarzy swej zasłonę
    I coraz nowe zadajesz zagadki,
    Kryjąc w swej dłoni, jako Izys czarna,
    Kwiaty lotusów i pszeniczne ziarna.

    Dobra piastunko! trzymasz nas tak mocno
    Na swojej piersi, co się ciągle chwieje...
    Sny cudowności zsyłasz porą nocną,
    A we dnie własne opowiadasz dzieje,
    Nawet prostaczkom dając mądrość wielką, —
    Dobra piastunko i nauczycielko!

    My się nie możem oderwać od ciebie,
    Ciężarem ciała z ciałem twem spojeni;
    I chociaż myślą wzlatujem po niebie,
    Sny zaświatowe ścigając w przestrzeni,
    Musimy zawsze czuć pod nogą swoją
    Ten grunt, na którym kształty nasze stoją.

    1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – barw i dźwięków falą.