Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Ale ty, w cieniu schowana, surowa władzo!
Przygotowałaś w milczeniu koniec boskiego ich bytu,
Z spokojem patrząc się na to
Jak giną wieczni;
Patrzałaś jak się spychają z niebieskich wyżyn,
Jak odsłaniają śmiertelnym całą swą słabość i nędzę...
Jak zamierają powoli
W piersiach ludzkości:
Aż pogrzebałaś ich wszystkich w bezdennej próżni!

„Tak padły całe ich rody! Różowy Olimp
Girlandą gwiazd spadających w przestrzeń rozsypał się ciemną;
Nawet ogniste Hadesu
Zagasły tonie;
Nastała posępna cisza — świat opustoszał;
Wszystko i wszystkich zrównało powszechne prawo zagłady;
A człowiek samnasam z tobą,
O, ślepe Fatum!
Pozostał, mając pod nogą otchłań nicości —

„Sam, wobec twojej wszechmocy, pełnej tajemnic,
Pozostał jako niewolnik niezrozumiałej tyranii,
Wpatrzony w wieczną zagadkę
Swego istnienia;
Na gruzach wszystkich swych marzeń pozaświatowych
Zobaczył tylko w błękitach cień twój bezkształtny, olbrzymi,
Który nikogo nie karze,
Ani nagradza,
Lecz wszystkim wyznacza miarę koniecznej męki.