Strona:PL Abgar-Sołtan - Klub nietoperzy.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wkrótce dokazał tego, że te trzy pozostałe dawały mu teraz dwa razy tyle dochodu, ile dawniej wszystkie sześć razem.
Po kilku latach, — jak ongi bały go się wszystkie matki — tak teraz gorąco zapragnęły ujrzeć go mężem swych córek; Zienwicz jednak był nie zdobytym.. Różnie ludzie szeptali i komentowali to uparte stronienie od małżeństwa, tę wierność kawalerskiemu stanowi. Szeptano sobie na ucho o jednej z pań bardzo świetnie urodzonej, która dla majątku wyszła za miljonowo bogatego parwenjusza, ale kochała ponoś i przed ślubem i po ślubie nie męża — a Zienwicza… On sam, zapytywany przez poważniejszych ludzi — dlaczego się nie żeni? odpowiadał, uśmiechając się smętnie, że musi jeszcze popracować, aby odkupić sprzedane majątki — i zwykle dodawał jeszcze cichym głosem: nie spotkałem takiej, któraby mi się prawdziwie podobała.
Władysław, wszedłszy do wnętrza domu w Zienpolu, skierował się do czytelni, która sąsiadowała z salą jadalną. Miał zamiar przeczytać ostatnie dzienniki i przejrzeć wspaniałe ilustrowane wydawnictwa z dziedziny sztuki, w której obfitował dom zienpolski.
Usiadł na wygodnej, skórą obitej sofie, lecz nawet do rąk nie wziął żadnego pisma; oczy jego błądziły bezmyślnie po rozwieszonych na ścianach pięknych malowidłach, utworach pendzla polskich artystów. Siedział i marzył, czy rozpamiętywał ubiegłe lata swego życia. Marzycielstwo, do którego w gruncie rzeczy niezbyt był skłonny, opanowało go od wczoraj zupełnie i bezspornie. Siedział zapatrzony w mały obrazek przedstawiający młodą dziewczynkę o rozegzaltowanej twarzy, za-