Strona:PL Abgar-Sołtan - Klub nietoperzy.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ślicznie! ślicznie! Mais cela ne suffit pas! — zawołał hrabia uradowany, że przekonał Władysława i na razie zapobiegł niepotrzebnej awanturze. — Jeżeli się pokaże, że cette canaille de parvenu winien jest zbrodni oszczerstwa, rzucającego plamę na pannę wysokiego rodu, a która w dodatku ma to szczęście być z nami spowinowaconą to, mości panowie, wszyscy członkowie naszego klubu, wszyscy nietoperzowie wyzwiemy go na pojedynek.. Wyzwiesz ty, Władek... wyzwiesz ty, Jasiu... wyzwę go i ja, wyzwą go wszyscy przyszli członkowie klubu, ale mam nadzieję, że po was dwóch, a nawet po samym Władku, wyzwie go doktor.. na reperację uszkodzonej przez Władków pałasz cennej powłoki ziemskiej... Uważasz, Władek, to tak z wczorajszej lektury skorzystałem, niezaprzeczenie coraz lepiej po polsku zaczynam się tłumaczyć... Mais il est horriblement tard, już świtać zaczyna... Jaś, jedźmy! Przed wschodem słońca muszę wrócić na łono rodziny, bo inaczej, br... br...
Mais pas encore! Dopiero trzecia... poczekaj trochę ja mam jeszcze interes do Władka.. interes pieniężny.
— Ty interes? — zawołał, śmiejąc się hrabia — interes pieniężny, quel vilain mot! Szkoda na to czas tracić. Zresztą, jeżeli ci Władek winien i chcesz, by ci oddał, to napróżno, bo goły, a jeżeli masz sam i chcesz mu pożyczyć, to robisz głupstwo, bo wolisz mnie ten interes zaproponować... No, zbieraj się!
— Poczekaj, Karlos niech Jaś się wygada — przerwał potok słów hrabiego gospodarz, zaintrygowany słowami Jasia. — No mów: jaki masz interes?