Przejdź do zawartości

Strona:PL A Daudet Nabob.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzie rabujący go, chwytają wszystko, co się znalazło pod ręką.
Konie kupione od margrabiego Bois-l’Héry, były wywłokami, nie mającymi najmniejszej wartości; galerja Sehwalbach’a, będąca jedynie zbiorem mazanin, podsuniętą została Nabobowi jako coś cennego; artykuły zamieszczane w gazetach przez Moëssard’a, były pisane tylko dla wyzyskania Jansoulet’a, bez żadnego poszanowania jego osoby.
Wszędzie zresztą, gdzie tylko się dało, używano intryg i obłudy.
Otóż z tego całego szeregu bezprawi, Géry ułożył długi memorjał, oparty na dowodach i dokumentach niczem niezaprzeczonych; akta zaś tak zwanej „Kasy terytorjalnej“ mogły szczególnie przekonać Naboba, że groziło mu poważne niebezpieczeństwo.
Tu już honor nawet był zagrożony.
Pociągnięci urokiem imienia Naboba, jego tytułem Prezesa Rady, liczni wspólnicy, zapragnęli szukać złota śladem tego szczęśliwego górnika, a przedstawiając mu świetne nadzwyczaj interesa kopalń i łomów kamienia, przygotowywali straszną niespodziankę.
Nabob czytając liczby i dokumenta objaśniające, przekonywał się z każdym wierszem, jak go haniebnie oszukiwano.
„Znajdziesz pan — pisał w dalszym ciągu Paweł Géry memorjał do tego co tu powiedziałem, w pierwszej szufladzie mojego biurka.
Połączone są tam różne kwity i poświadczenia oryginalne.
Nie położyłem go na biurku w pańskim pokoju dla tej bardzo prostej przyczyny, że Noëlowi nie dowierzam tak samo, jak innym.