Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał, widziało się, zdrowie wieczności, rzuty potęgi, odruchy bólu wściekłego i piekielnej mocy przywiązania do swego bytu.
Ów świat, przelewający się ulicami miasta Paryża, był jak człowiek zewnętrzny tęgi, żywy, żwawy i zdrowy. Lecz młody Ryszard Nienaski, biegający w zdeptanych butach, wyświechtanej marynarce, w robotniczym kaszkiecie, bez mankietów i w przepoconej koszuli za robotą dla rodaków, tam i sam zazierając we wnętrze tego życia skomplikowanego, był jak lekarz, jak medyk rutynowany. On wiedział dobrze, jak to tam jest za powłoką pięknej skóry. On wiedział, jak znowu bezdenne piękno, jaka mądrość, jakie prace, jakie walki straszliwe i jaka moc zniszczenia jest w żyłach, w narządach i w pojedyńczej kropli krwi tego organizmu. Umorusani, zasmoleni, czarni od potu, w który wgryzł się dym i kurz, z rękoma zgrabiałemi, jak korzenie drzew, i twarzą stężałą od kurczów wysiłku, niby zastygłe wapno, zgarbieni, o ruchach zleniwiałych aż do niedołęstwa, ci, których dawniej znał z traktatów i haseł — »robotnicy« — pochłonęli jego wzrok, pamięć i wszystką duszę. Jakże mu było żal tych tęgich mężczyzn, przeznaczonych na to, żeby zniweczyli pracami swe ciało, kobiet, osądzonych już w dzieciństwie na to, żeby ich piękność wyżarta została przez ślęczenie nad jednem jedynem zadaniem! Z dnia na dzień postrzegał to wyraźniej, że wszelkie wysiłki obłudy, uczonej we wszelkich szkołach filozofii, na wszystkich pozycyach postępów wiedzy prawniczej, że żaden manewr rezonującej uczenie przebiegłości adwokatów zbytku, że największa tej ziemi siła rozumu, czy pięści, nie da rady, nie zmoże tego misteryum, jakiem jest nędza pogrążona w pracy dla cudzego zbytku, wygody i dobra. Ponury ocean, chodzący tam i z powrotem. Wszystka kultura, wszystka bezwzględnie, oparta na tem bezprawiu, przedstawiała się, jak wenecka Campanilla, stojąca na zgniłych palach. Wszystka sztuka zdawała się być jakowymś zabytkiem, czy wspomnieniem urządzeń społecznych, opartych na zasadzie arystokracyi urodzenia. Nadto — taż sztuka była sparszywiała i zarażona od zetknięcia się ze zbogaconem chamstwem nowoczesności, pchnięta na rynek żydowskiego bankierstwa, niby stary klejnot, posiadający umówioną, chwilową cenę. Nie mógł pojąć, jakim się to dzieje sposobem, że