Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kto?
— Tamci, mówię! — krzyknął ów Blas.
— Ci zdobywcy?
— Ci!
— A czemużeście dopiero co przeczyli obywatelowi Żłowskiemu, żeby apasz skarbów nie dziedziczył? »Tamci« odziedziczą w ciągu dnia swego tryumfu prawo decydowania, czy ma być albo nie być katedra w Medyolanie, którą bezimienne tłumy artystów i robotników budowały przez pięćset lat?
— Zdobędą to prawo, nie odziedziczą! Alboż dzisiejszy rząd włoski nie zdobył prawa władania tą katedrą?
— Ależ prawo jednodniowych zdobywców byłoby najbardziej zbrodniczem przywłaszczeniem!
— Śpijcie spokojnie! Oni tam prawdopodobnie owe katedry otoczą balaskami i każą szanować. Tak przypuszczam. Mnie to nie w głowie takiemi myślami ją sobie zaprószać. Zresztą może w tych kościołach będą jakie socyalistyczne meetyngi, jak już były koronacye despotów — za to bym nie ręczył.
— Umiecie i wy żartować z pytań, które w sedno godzą.
— To pytanie chybia sedna.
Już restauracya Chartier była zamknięta. Ulice pustoszały. Tylko na bulwarze studenci francuscy — nadzieja ojczyzny, tężyzna narodu, — wyprawiali najdziksze i najordynarniejsze swe nocne wrzaski, włócząc się między, lub z prostytutkami od knajpy do knajpy. Żłowski, którego twarz zniszczona od tortur ducha, w samotności cel więzienia, lub izb poddasza, przybrała w tej chwili rysy iście szatańskie, mówił na poły do siebie:
— Przyszli prokuratorowie, twórcy praw, sędziowie, obrońcy, lekarze, którzy ważą w ręku życie i śmierć, deputowani do parlamentów, rad i municypiów, właściciele ziemi, fabryk, narzędzi i pracy ludzkiej, wodzowie narodu, ojcowie rodzin, a nadewszystko twórcy opinii... Opinii, którą papa Renan nazwał mocą, równą mocy przyrody...
Szli pod górę bulwarem. Ryszard Nienaski zawzięcie teraz milczał. Słuchał, co się mówiło. Dla uniknięcia widoku dziewek