Strona:PL-Stefan Żeromski-Nawracanie Judasza.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnem pogardy. Naród dwudziestoczteromilionowy, liczący do trzydziestu tysięcy swych przedstawicieli w tymże Paryżu, w tem mieście, gdzie pod cieniem zachodniej cywilizacyi wyhodowała się tragiczna polska myśl, wielka poezya i sztuka, nie może założyć dla swych dzieci biura stręczeń pracy? Gdy nikt tego nie broni, gdy to można wykonać, gdy tego poniekąd panowie tego państwa żądają? Nie mieć domu polskiego, ścierpieć tę ohydę, ażeby reprezentacyą Polski pracującej, demokratycznej, dzisiejszej była ta nora na trzeciem piętrze? Ryszard zawrzał i wielkim krokiem wyszedł z biblioteki orleańskiej. Gmatwaniny sprzecznych wpływów, w których się zawsze wikłał, wśród których skakał, związany to z tej, to z owej strony swojej natury, jak to łatwo spostrzedz z dotychczasowego opisu jego przygód, wschodnie niesprzeciwianie się złemu i zachodnia nadętość osobnicza, szarpnięte teraz mocnym ciosem, musiały go puścić. Została w nim ta zasada wewnętrzna, która, mimo zwierzchnich pozorów władztwa takiej lub innej maksymy, rządziła jego uczynkami, to jest, mocna dobroć. Trudno tutaj będzie w krótkości przedstawić ogrom zabiegów, jakie wykonał, a nadewszystko zliczyć sumę kilometrów, krokiem przemierzoną i przebytą w métro podziemnem. Zawieszona została na pewien przeciąg czasu architektura, badanie kościołów i pałaców, zwiedzanie Paryża. Zaniechaną została obserwacya prądu wewnętrznej filozofii... Znowu wiece, sejmiki, przemowy, oddziaływania!... Przedewszystkiem trzeba było wykonać czynność najprostszą: zwołać przedstawicieli instytucyi, gnieżdżących się w »czytelni«, do starej, jeśli nie jak świat, to na pewno jak wygnańcza bieda polska »Café Procope« na rue Ancienne Comédie. W tych nizkich izbach, o których ściany obijały się, jak wieść niesie, piorunujące mowy Dantona, a napewno debaty niezliczone wygnańczych stowarzyszeń polskich, okazało się, że »Czytelnia« składa się wprawdzie z wielu części, ale żadna z tych części nie ma ani grosza na płacenie lokalu i związane z nim wydatki. Okazało się także, iż rozmaite zgrupowania polskie studenckie, robotnicze, naukowe, kulturalne, pedagogiczne, (więcej zresztą nazwy, niż zgrupowania), gnieżdżą się każde w swym lokalu (nieopłaconym) i zadrogim na jego siły, że każde zakłada, oczy-