Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niczącej utrzymują, że „uczestnictwo wyborcze” nie jest prawdziwą ani właściwą formą aktywności obywatelskiej. Chodzi bowiem o coś więcej niż wrzucanie kartki do urny. W mocnym, jak mówią, nierozcieńczonym znaczeniu tego słowa, uczestnictwo polegać ma na byciu panem samego siebie, samorealizacji i samokształceniu przez udział w publicznej debacie i kreowanie wspólnej polityki[1].

Inna sprawa, że realne uczestnictwo najlepiej sprawdza się w grupie względnie małej, nieprzekraczającej wielkości zgromadzenia o charakterze lokalnym. Przypomina o tym Patrycja Satora w swej pracy o Porto Alegre, pisząc, że „wpływ każdego uczestnika na wspólne decyzje jest odwrotnie proporcjonalny do wielkości zgromadzenia”[2]. Z drugiej strony od masowego udziału mieszkańców zależy w dłuższej perspektywie powodzenie budżetu partycypacyjnego. Dużo znaczenie ma jednak też sprawność organizacyjna. Nieumiejętne prowadzenie zebrań może zniechęcać do aktywnego w nich udziału. Zebrania nie mogą być chaotyczne. Wielka liczba uczestników zebrań stwarza pewne trudności organizacyjne. Może zabraknąć czasu na podejmowanie decyzji, jeśli wszyscy zechcą zabrać głos. Są dwa sposoby radzenia sobie z tymi niedogodnościami. Uczestnicy masowych zebrań dzielnicowych mogą się podzielić na mniejsze grupy. W niewielkich grupach łatwiej zorganizować regularną wymianę opinii między uczestnikami. Kryterium podziału może być zainteresowanie szczegółowym zagadnieniem, różnice poglądów lub adres zamieszkania. Drugim punktem porządku obrad zebrania dzielnicowego będzie wówczas przedstawienie wyników debat wewnątrz tych mniejszych grup. Innym sposobem jest organizowanie serii zebrań przygotowawczych,

  1. G. Sartori, Teoria demokracji, Warszawa 1998, s. 148.
  2. P. Satora, Demokracja partycypacyjna w Porto Alegre, dz. cyt., s. 6–7.