Strona:PL-Rafał Górski-Bez państwa.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

będą im służyć i przynosić realne zmiany w codziennym życiu. Demokratyczne uczestnictwo musi oferować ludziom więcej aniżeli decydowanie, czy ulice będą miały w środku pas zieleni, czy place będą okrągłe, czy kwadratowe. Same hasła potrzeby przeprowadzenia rewolucji też nie wystarczą. Budżet partycypacyjny w Porto Alegre pozwolił mieszkańcom skierować znaczne środki finansowe na budowę mieszkań komunalnych. Przed wprowadzeniem społecznej partycypacji oddawano do użytku niewiele nowych lokali, np. w latach 1986–1988 dach nad głową zapewniono 1 714 rodzinom, dla porównania w latach 1992–1995 mieszkania otrzymały 28 862 rodziny[1]. Zwolennicy partycypacji nie mogą ignorować istniejących nierówności ekonomicznych. Ludzie, którzy nie mają podstawowych praw ekonomicznych, będą oczekiwać, że problematyka socjalna zostanie potraktowana priorytetowo podczas zgromadzeń publicznych. Zmiany w samorządzie lokalnym muszą iść zatem w parze z ponowną komunalizacją (rekomunalizacją) usług publicznych, zapewnieniem bezpłatnego dostępu do edukacji, ochrony zdrowia, transportu publicznego oraz wprowadzeniem demokracji pracowniczej w przedsiębiorstwach. Bez woli odpowiedzenia na powyższe potrzeby projekt demokracji uczestniczącej pozostanie pustą retoryką.

Demokracja uczestnicząca nie może być celem samym w sobie, musi stanowić instrument pozwalający osiągnąć konkretne wyniki. Z drugiej strony partycypacja rozwija się wtedy, gdy nie ogranicza się do instytucjonalnej maszynerii; konieczny jest zróżnicowany ruch społeczny, wystarczająco liczny i aktywny. Trzeba bowiem pamiętać, że powodzenie projektu radykalnej przebudowy samorządów warunkowane

  1. Zob. R. Abers, From Ideas to Practice: The PT and Participatory Governance in BrazilI, „Latin American Perspectives” 1996, nr 4, s. 35–53.