Strona:PL-Mieczysław Gogacz-Problem istnienia Boga u Anzelma z Canterbury i problem prawdy u Henryka z Gandawy.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ście z rzeczy do pojęcia, a nie z pojęcia do rzeczy. Istnieje Bóg i dlatego jest pojęcie Boga. Gilson poza tym stwierdza, że dowód nie jest teologiczny, mistyczny, ani filozoficzny, lecz jest „wiedzą o Bogu”, podobną do wiedzy, głoszonej przez Klemensa z Aleksandrii.
Malcolm: Anzelm wykazuje logiczną niemożliwość nieistnienia Boga. Nie podkreśla więc istnieriia, lecz konieczność istnienia. Bóg jest bytem, do którego nie odnosi się pojęcie istnienia przygodnego. Istnienie Boga jest albo logicznie niemożliwe, albo tylko logicznie konieczne.
Te trzy interpretacje wzajemnie się uzupełniają i są, jak gdyby, ciągiem tych samych analiz. Podczas gdy Cappuyns analizuje pojęcie, w którym należy doczytać się podstawowej „cechy” Boga, mianowicie istnienia, Gilson rozważa metafizyczną przewagę istnienia realnego nad pomyślanym. Pogłębia potem tę analizę wykazując związek między desygnatem a pojęciem. Malcolm atakuje interpretacje, w których istnienie, rozumiane jest jako cecha bytu. Stawia akcent na problemie konieczności. Dla Gilsona konieczność istnienia Boga wyznaczała konieczność stwierdzenia tego istnienia. Malcolm wykazuje, że samo istnienie Boga jest logicznie konieczne. Inaczej Bóg byłby bytem przygodnym, co jest nonsensem w wypadku Boga.
Powyższe wnioski są jakże dalekim etapem w stosunku do rozważań, które widziały w dowodzie tylko teologię lub tylko mistykę. Dowód bezsprzecznie jest czysto rozumowy, żeby nie powiedzieć filozoficzny, czego nie chce Gilson. Chodzi teraz tylko o to, by był odczytaniem tekstów Anzelma w sposób najbliższy odczytaniu adekwatnemu.