Strona:PL-Krzysztof Nawratek-Miasto jako idea polityczna.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
136
Krzysztof Nawratek

naszych współtowarzyszy na przemiał, budzi w nas strach, że i nas może to spotkać. I oczywiście może. Wykluczanie jest rzeczywistym, a nie wyimaginowanym środkiem dyscyplinującym, i fakt, że wykluczanie zawsze dotyczy mniejszości, w niczym nie poprawia naszej sytuacji, gdy nie mamy żadnej gwarancji, że my sami się w tej mniejszości nie znajdziemy. Jeśli w XIX w. robotnicy potrafili zjednoczyć się w związkach zawodowych, jeśli towarzysze broni potrafili zjednoczyć się, tworząc więzi, których nic i nikt nie był w stanie rozerwać (przypadek włoskiego faszyzmu nie jest bynajmniej odosobniony), tak i my dziś możemy grać z Systemem. Możemy mu rzucić wyzwanie – pozostając mu wierni. Niech Imperium da nam chleba i igrzysk! Nam wszystkim! Nie chcemy się bać, chcemy wiernie służyć Imperium! Imperium, jak każda władza, istnieje przecież przede wszystkim w umysłach tych, którymi włada, gdy ludzie z całych sił wierzą w jego moc i czują się jego częścią. Nie jesteśmy na przemiał. Ironia jest naszą siłą. Ironia i egzystencjalna schizofrenia. Musimy ze wszystkich sił służyć Systemowi, budować go, konsumować, tworzyć. Ale musimy równocześnie ze wszystkich sił budować siebie.
Gdybyśmy nie byli tacy nijacy, puści, banalni; gdybyśmy tak bardzo nie bali się bycia uznanym za odpad – strach przed oddaniem na przemiał by nas nie dotyczył. To od nas zależy, czy jesteśmy nieświadomym, czy w pełni świadomym trybikiem w maszynie. To jest fundamentalna różnica.

DLA KAŻDEGO WŁASNY RAJ

Neal Stephenson opublikował w 1995 r. książkę Diamentowy wiek, która do dziś stanowi bardzo zgrabną postindustrialną utopię[1]. Tym, co w tej książce jest najciekawsze – z mojego

  1. Zob. N. Stephenson, Diamentowy wiek, tłum. J. Polak, Poznań 1997.