Strona:PL-Krzysztof Nawratek-Miasto jako idea polityczna.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
115
Intymne

„poza miastem” (w sensie „mentalnego” kontaktu z przestrzenią miejską), to nie ma takiej możliwości, by miasto zachowało klarowną i wspólną dla wszystkich jego mieszkańców strukturę. Taka indywidualizacja przestrzeni miast połączona z zamianą Obywatela w „jednostkę konsumującą” zabija miasto jako Polis, jako byt polityczny. Jeśli bowiem nie mieszkamy w Mieście jako całości, lecz jedynie w jego fragmencie, to odbudowanie poczucia wspólnoty wydaje się możliwe – w najlepszym razie – na poziomie dzielnicy, a i to jest wątpliwe ze względu na pokawałkowanie przestrzenne owych miast subiektywnych. Ten proces rozpadu przestrzeni, w jakiej przeżywamy nasze życie, jest tak powszechny, że nawet skrajni katoliccy konserwatyści spod znaku Opus Dei czy ci związani z ruchem tradycjonalistycznym swą aktywność koncentrują wokół parafii personalnych, a nie parafii w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Znaczy to, że nie jest istotne, w którym regionie miasta mieszkasz (a nawet, czy w ogóle mieszkasz w mieście), zamiast chodzić do kościoła znajdującego się w pobliżu, chodzisz do tego jednego specjalnego, z którym jesteś „ideowo” związany. Bez znaczenia jest, gdzie on się fizycznie znajduje. Wydaje się jednak, że rozpad Miasta oraz jego zanik dokonują się przede wszystkim w umysłach jego mieszkańców. To tam decyduje się, z jaką przestrzenią oraz z jaką społecznością człowiek będzie się utożsamiał. Jeśli władza istnieje przede wszystkim w wyobraźni, to i władza Miasta oraz samo Miasto musi być przede wszystkim Miastem wyobrażonym. Jeśli chcemy na powrót zakorzenić mieszkańców w ich Mieście, to oprócz przekształceń w fizycznej przestrzeni, w urbanistycznej tkance oraz w procedurach administracyjnych, musi dokonać się przemiana przestrzeni symbolicznej miasta. Być może ta przemiana jest najważniejsza.