Strona:PL-Krzysztof Nawratek-Miasto jako idea polityczna.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
103
Intymne

oddzielonych od „zdrowej tkanki miejskiej”. O „wojennym” stylu zarządzania pisałem w kontekście Singapuru. Również w miastach centralnych w kontekście „wojny z terroryzmem” pojawia się podobny stan podwyższonej gotowości.
Do ciekawych spostrzeżeń prowadzi obserwacja życia codziennego w przestrzeniach rzeczywiście znajdujących się w stanie wojny lub na jej krawędzi. Rachel Kallus opisuje życie w Gilo[1], ufortyfikowanej żydowskiej dzielnicy Jerozolimy. Dzielnica ta jest atakowana z terenów pobliskiej dzielnicy palestyńskiej, co wymusza ufortyfikowanie nie tylko Gilo jako dzielnicy, ale też każdego domu, każdego okna. Rachel Kallus słusznie zauważa, że przestrzeń prywatna zostaje w ten sposób zawłaszczona przez narodową (państwową) retorykę, przestając być intymnym schronieniem, a stając się przyczółkiem i manifestacją. O zaniku przestrzeni prywatnej w miastach, które coraz bardziej (cóż za paradoks) prywatyzują swoje przestrzenie publiczne, będę jeszcze pisał.

W poprzednim rozdziale wspominałem o policyjnej akcji zmuszania osób z marginesu społecznego w Manchesterze do „nawrócenia”; co jednak z tymi, którzy nawrócić się nie chcą lub nie potrafią? Gdzie jest granica akceptacji antyspołecznych zachowań? Zapewne w miastach Centrum jest ona przesunięta o wiele dalej niż w miastach Peryferii, jednak logika wypędzenia jest identyczna. Czy jednak można wyjść poza tę logikę? Czy można pomyśleć model, w którym wszyscy – absolutnie wszyscy – będą włączeni? Mieszkańcy miast peryferyjnych chcą być włączeni i starają się pozostać w peletonie goniących. Nie mają jednak innego wyjścia – pozostanie poza peletonem może oznaczać po prostu śmierć lub, w najlepszym razie, wegetację. Społeczeństwo miasta goniącego ma jeszcze jedną charakterystyczną ce-

  1. Zob. R. Kallus, The Political Role of the Everyday, „City” December 2004, vol. 8, no. 3.