Strona:PL-Józef Ignacy Kraszewski-Sztuka u Slowian.pdf/386

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie, lub zmarłych praojców; pod siwą nawet korą drzewa mieszczono ducha co ją ożywiał, w źródłach płynęły im cudowne wody, wprost z mieszkania bożego wytryskające. Każda rzeka była Bohem, była bóstwem.
Mówiły gaje święte swym szumem, wróżyły prorocze kruki i kukułki, kwiaty płonęły ogniami, wiodąc do zakrytych skarbów; wszystko było dla ludzi, wszystko w ścisłym związku z niemi. Żywot rośliny pojmowano tak jak życie zwierzęcia, a drzewo, które wicher obalił, nie było na nic użyte, tak jak zdechłe zwierzę pokarmem być nie mogło.
We wszystkich pomysłach Słowian, w pomnikach ich sztuki, w pieśniach i podaniach, które mogą być najlepszém objaśnieniem zabytków starożytności, stale przeglądają jedne cechy, — łagodność, dobroć, smutek jakiś rzewny, który wespół z męztwem i siłą, oznacza charakter plemienia. Ta dobroć połączona z potęgą, stanowi typ Słowianina, który w boju nawet okrutnym być nie umie, a śpiew i lasy swoje przekłada nad łup i podboje; życie u niego, zaledwie w przyszłość upadłe, obraca się zaraz w pieśń, która je idealizuje.
W mythach skandynawskich i germańskich, często płynie krew, padają ofiary mnogie, brat zabija brata bezkarnie, żona męża, dzieci walczą z ojcem, zdradzają niewiasty i najbliżsi; słychać tylko szczęk oręża, krzyk i wrzawę namiętności dzikich i niepohamowanych; — w słowiańskich pieśniach i podaniach świat cale inny, błogim owiany spokojem.
Tu życie pasterskie, rolnicze, leśne, gromadne a zgodne, bój w nim wyjątkiem, koniecznością, ale nie częścią żywota, a Słowianin płacze nad nieprzyjacielem upadłym, jak nad bratem. Serce jego nie lęka się walki, ale jéj nie pożąda, bo krwią się brzydzi, miłując chatę, rodzinę, pokój i pieśń, co przeszłość odradza? U innych ludów natura co najwięcéj służy tylko za ramy dla czło-