Strona:Płomienie (Zbierzchowski).djvu/28

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    GÓRAL LEGIONISTA.


    (Autentyczne — z opowiadań oficera I. pułku).


      
    Zszedł z gór, zwabiony pierwszej branki zgiełkiem.
    Gdy w werbunkowem biurze stanął nagi,
    Zachwycił wszystkich, więc zamiast ciupagi
    Dostał karabin i czapkę z orzełkiem.

    Ogromną pilność okazywał w mustrze,
    Lecz ludzi z dolin zdawał się mieć za nic.
    Tęsknił do swoich szczytów i krzesanic,
    I do chmur, w jezior zatopionych lustrze.
     
    Z nikim nie bratał się lecz i nie kłócił,
    Obozowego unikając ścisku.
    Nocą siadywał długo przy ognisku
    I patrząc w księżyc smętne piosnki nucił.

    Wzrok jego błądził przez niebios manowce,
    Chleb i manierka zsuwały się z kolan.
    Z chmur zakwitała wizya górskich polan
    I srebrne gwiazdy dzwoniły jak owce.

    Po ciężkich marszach, gdy zdarzał się biwak
    I żołnierz drzemał po długich niedolach,